a konkretnie - niedopasowanie miejsc wydarzeń i kostiumów do czasów, w których rozgrywają się wydarzenia. Wprawdzie nie jestem sinologiem ale kilka błędów, nieścisłości po prostu rzuciło mi się w oczy:
- akcja "Cesarzowej" rozgrywa się w czasach dynastii Tang(618-907). Co zatem cesarz/cesarzowa robią w Zakazanym Mieście w Pekinie którego najstarsze części pochodzą z 15 wieku (dynastia Ming)
- co więcej, stolicą Chin za panowania Wu Zetian wcale nie był Pekin tylko Chang'an(dzisiaj Xian) położony dobre kilkaset km dalej w głąb lądu
- kostiumy emanujące przepychem, dekoracyjnością były obecne w chińskiej kulturze arystokratycznej tyle że znowu dużo,dużo później... Dla sztuki dynastii Tang charakterystyczne były natomiast powściągliwość, umiar i prostota - cechy, które następnie przeniknęły z Chin do tradycyjnej estetyki Japonii i przez nią zostały utrwalone.
Podsumowując: film ogląda się dobrze jako widowisko imponujące rozmachem inscenizacyjnym i ogromem włożonych nakładów finansowych; miło znów popatrzeć na Gong Li w roli cesarzowej (świetna rola) ale prawdziwej historii jest tam (podobnie jak w "Ostatnim samuraju", "Troi", "Aleksandrze" i tym podobnych produkcjach)raczej niewiele...